Patrzyłem dziś na Putina.
Martwi mnie jego groźna mina.
Choć przecież to nie moja wina,
że boli go tak Ukraina.
Europa kark przed nim zgina,
gdy ten tylko mięśnie napina.
Lecz to chyba jest jakaś kpina?
Bać się takiego ...syna.
Zdałby się jakiś dobry glina.
Chuck Norris albo inny oryginał,
co wziąłby za kołnierz Putina
i wsadził, gdzie takich się trzyma.
Tymczasem mnie pyta rodzina,
przezornie się martwiąc o finał,
czy zła by to była doktryna:
Ubezpieczyć się od Putina.